logo
.
 
Historia
histoire

Powrót - back

Détachement de Légion Étrangère de Mayotte (DLEM)

NOEL CZYLI BOŻE NARODZENIE W LEGII CUDZOZIEMSKIEJ

Legio Patria Nostra - Legia Naszą Ojczyzną to wystarczy żeby zrozumieć dlaczego Boże Narodzenie jest tak istotne w życiu Legionisty i całej formacji.


Tak jak na Boże Narodzenie wszyscy w rodzinach się łączą, tak w Legii na ten czas w większości Legioniści przebywają w jednostkach, gdzie odbywa się bardzo uroczyste, rodzinne świętowanie.


Nie zawsze tak bywało, w dawnych czasach zbytnio nie przejmowano się ‘rodzinnymi” zwyczajami. Zygmunt Nogaj, legionista z C.E.F. z 3 Regimentu Cudzoziemskiego stacjonujący w Fezie w Maroku, tak wspominał swoje Boże Narodzenie w latach ’30. (…) Zimno. Czekam na ukazanie się pierwszej gwiazdy. (…) Wyjmuję z kieszeni, nadesłany z Ojczyzny, (…) opłatek i wracam do schronu. Tam przystępuję do grupy katolików i bez słowa wyciągam ku nim rękę z opłatkiem. (…) Oby następna gwiazdkę Bóg dał nam spędzić w kraju. Tradycyjna chwila dzielenia się opłatkiem na obczyźnie jest tak uroczysta, że łzy tłumią słowa, a oczy nie mają siły ich wstrzymać. A przecież my legioniści odporni jesteśmy na wszystkie okrucieństwa, przywykliśmy do strasznych widoków, nauczyliśmy się znosić cierpienie a właściwie pokrywać je uśmieszkiem. (…) Była północ gdy wkraczałem na warte na bastion, by zmienić mojego kolegę. (…) Jutro Boże Narodzenie. Piękne to słowa, lecz dla nas straceńców dzień to bolesny. Właśnie w uroczyste święta, kiedy to zwykle rodzina razem się skupia, straszna tęsknota za krajem, za swoimi ściska nam okrutnie serce. Krocząc po bastionie pobiegłem myślami do lat minionych, do swej rodziny, sióstr i braci. (…) Wydawało mi się, że widzę oświetlony napis Gloria, Gloria, że słyszę pieśń „Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj”, gdy wtem do rzeczywistości przywróciło mnie silne szarpniecie reki i huk krwiożerczego takoo (berberyjska strzelba- przyp. autor). (…) Mam wrażenie, że jestem ranny, lecz na posterunku swym dalej stoję. Po chwili przychodzi zmiana warty. Jest godzina druga. Schodzę na dół i chcę żeby mi ranę opatrzono, lecz okazuje się, że cząstka naboju takoo czyli karabinu arabskiego (naboje składają się z kawałków ołowiu i powodują rany wielkości małego podstawka-coś w rodzaju dum-dum) wyrwała tylko kawał płaszcza i trochę munduru. Sam zostałem zdrów na ciele, lecz z duszą jak przedtem mocno stęskniona. (Artykuł ‘Jak przeżywałem noc wigilijna w Legji Cudzoziemskiej?’ Przewodnik Katolicki nr 2/1936)



Te smutne obchodzenie świąt, dzisiaj odeszło w cień. Legi docenia to, ze wszyscy Legioniści tworzą jedną wspólnotę. Dlatego też obecnie świętuje się w swoim, „rodzinnym” gronie, tak aby stworzyć jedność w myśl zasady Legia Naszą Ojczyzną.


Przygotowania do Bożego Narodzenia rozpoczynają się wiele tygodni wcześniej. Każda sekcja w regimencie przygotowuje specjalny program artystyczny na Boże Narodzenie. Pojawiają się w nim skecze, przedstawienia teatralne z dużą dozą humoru, śpiewa się pieśni i kolędy. Buduje się również szopkę "La Creche', które później są wystawiane dla publiczności, a zdobycie pierwszego miejsca jest traktowane nadzwyczaj prestiżowo. Ocena szopek dokonywana jest przez gremium oficerskie z dowódca na czele. Pojawiają się w niej postaci Józefa i Marii, zwierzęta, ale również akcenty z dziejów Legii.



W Wigilie odbywa się uroczysta kolacja, z pięknie nakrytymi stołami.


Tak oto opisana została kolacja w 2 REPie: (…) długie stoły uginały się pod wspaniałym jedzeniem, a gorące dania były przygotowywane w kuchni, serwują je zwyczajowo oficerowie i podoficerowie. W narożniku sali stało jakieś osiem szopek podświetlonych cudownie przez masę świeczek. Cała sala wyglądała niesamowicie ciepło, rodzinnie, jak zupełnie z innego świata. (za Bill Parris "The Making of a Legionnaire").

Legioniści ubierają się w galowe mundury tenue de sortie. Po zajęciu miejsc, kaprale i sierżanci dostarczają wino i piwo na stoły legionistów, alkohol powoduje, że wkrótce kolacja staje się bardzo nieformalna, a atmosfera iście rodzinna. Kolacja jest wykwintna, serwowane jest wiele dań z kurczaka, baranina oraz wołowina, warzywa, zakąski i sałatki, no i oczywiście znakomite sery.


Około północy dowódcy kompanii proszą o ciszę, wówczas rozdawane są prezenty. W tradycji Legii oficer dowodzący osobiście wręcza prezent każdemu ze swoich Legionistów. To niesamowita chwila, kiedy legionista staje przed swoim oficerem, wyjątkowo nie ma salutu, uścisk dłoni, życzenia Bon Noel i wręczenie prezentu. Prezentami są różne drobiazgi potrzebne w życiu, jak zegarki, golarki, noże, scyzoryki, i masa innych użytecznych rzeczy, wszystko specjalnie przygotowane na ten dzień z odpowiednim grawerowaniem, każdy przedmiot jest 'legijny" nie ma możliwości wręczenia prezentu "cywilnego". Prezenty te kupowane są za pieniądze zarobione przez kantynę, jest to ciekawa forma zamkniętego obrotu finansów, pieniądze wydawane w kantynie wracają do legionistów pod postacią prezentów na Boże Narodzenie



Po rozdaniu prezentów śpiewa się kolędy, a impreza z jedzeniem i piciem trwa do późnych godzin nocnych. W Boże Narodzenie, legioniści mają na ogół wolniejszy dzień zdarza się nawet spać do 10.00! Natomiast możliwe są jak najbardziej biegi na kilka kilometrów celem otrzeźwienia lub organizowane są zawody sportowe kompanii. Święto trwa nadal!


Bywają i nietypowe Święta, jak chociażby te, które wspomina Krzysztof Maj z 1 R.E.C., które spędził w Afryce. Wybrzeże Kości Słoniowej. Operacja Licorne. To juz moje drugie święta w Afryce, tylko ze tym razem trwa wojna , która kosztowała wiele niepotrzebnych ofiar, ale w ten szczególny dzień, Noel, było spokojnie. Wieczorem zjedliśmy wspólnie skromną, ale uroczystą kolacje, jak jedna rodzina. Nasze prawdziwe rodziny były bardzo daleko, mogliśmy być z nimi tylko myślami. Mimo tych trudnych warunków, staraliśmy stworzyć świąteczną atmosferę. Po kolacji było rozdawanie prezentów a później szef plutonu dal zezwolenie wyjścia do wioski do kościoła, oczywiście ci co chcieli. Kościół był bardzo skromny. Wyglądał jak murzyńska chata tylko ze trochę większa. Pierwszy raz cos takiego widziałem. Tubylcy śpiewali jakieś wesołe religijne pieśni, byli bardzo weseli, widocznie na czas świąt starali się zapomnieć ze wokoło trwa konflikt. Po mszy udaliśmy się do wioskowej "knajpy" i tam zaczęła się zabawa. Trochę wypiliśmy lokalnego browaru Flag, potańczyliśmy no i wróciliśmy do bazy. Jutro wszystko wróci do normy, patrole, warty i inne służby...


W tekście wykorzystano oprócz zaznaczonych cytatów, materiał publikowany przeze mnie wcześniej na stronie legia.cudzoziemska.free.fr


Noël, czyli Boże Narodzenie w Legii Cudzoziemskiej